Przy przeprowadzce, trochę w gorącej wodzie kąpani, wyrzuciliśmy do śmieci stary czajnik elektryczny. To bardzo po mojemu - bez kompromisu, wszystko musi być zaraz i tu. W efekcie przez pół roku gotowaliśmy wodę w rondelku :-) No ale przyszły Święta, Mikołaj - i wreszcie jest.
Od dawna wiedzieliśmy, że to musi być Haen (wyszperany przez S. w sieci), nasze dyskusje toczyły się jedynie wokół modelu. W końcu wybraliśmy ”zimę” (projekt Katarzyny Herman-Janiec), ze względu na jej prostotę i ponadczasowość - może nie robi takiego wow jak ”amsterdam”, ale mniejsze jest ryzyko, że nam się znudzi.
Czajnik jest piękny, ceramiczny, niezbyt duży (pojemność 1,2 litra), na antypoślizgowej stopce i ze zwijanym kablem. Wszystkie technologiczne cuda i wianki są tu, nam zależało głównie na tym, żeby nie straszył na blacie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie miałam okazji korzystać z tego czajnika więc ciężko jest mi się wypowiedzieć na jego temat. Ja mam u siebie w domu czajnik elektryczny https://duka.com/pl/agd/czajniki-elektryczne dzięki któremu wiem, że bardzo szybko zagotuję wodę i nie zawiedzie mnie on w żadnym zadaniu.
OdpowiedzUsuńW dużej mierze ja jestem zwolennikiem korzystania ze sprawdzonych urządzeń AGD i muszę dodać, że także całkiem niedawno zacząłem się zastanawiać co zrobić jak coś mi się z nich zepsuje. Na pewno bardzo dobrym rozwiązaniem jest oddanie takiego urządzenia do serwisu AGD https://serwisagd-technik.pl/ i tak na pewno zrobię.
OdpowiedzUsuń