czwartek, 5 kwietnia 2012

Gotowi! Do Biegu! Start!

Ok, no to postanowione - szukamy mieszkania. Na serio, bo do tej pory zaglądaniu na otodom, gumtree i gratkę towarzyszyło to wredne ale na końcu. Ale najpierw zajebiste wakacje, ale teraz niekoniecznie, bo jest dużo pracy, ale niech skończy się zima, zapłaćmy AC, wyjedźmy na sylwka. Moment wydaje się wymarzony - ceny poszły w dół, zniecierpliwienie mieszkaniem w wynajmie - w górę. Przygasł mój hurra optymizm (”kupmy 100 metrów w kamienicy na Piotrkowskiej”), stępił się rozsądek S. (”teraz na nic nas nie stać, poczekajmy jeszcze 10 lat, Kochanie”).

Czego szukamy? [kolejność ma znaczenie]
- centrum (przyzwyczailiśmy się do chodzenia do kina, klubu, na kawę - to fajne, ekonomiczne i czasooszczędne; ale mieli też trochę racji ci, którzy twierdzili, że po kilku latach mieszkania przy torach tramwajowych zamarzą nam się pola i lasy - chcielibyśmy, żeby za oknem było drzewo i mała uliczka bez tirów, a w pobliżu - park)
- blok z cegły (na kamienicę z prawdziwego zdarzenia nas nie stać, płytę z wyższością odrzucamy sami, a nówka sztuka nie do końca przemawia do naszego umiłowania dla oldskulu)
- duża kuchnia (taka, w której dwie osoby mogą równocześnie siekać bez warczenia i przeganiania; w której zmieszczą się wszystkie patelnie, kubki i kieliszki, teraz trzymane w pudełkach lub drewnianych kuwetach pod blatem; marzy nam się też kąt do jedzenia i przejrzenia gazety przy kawie)
- dwa pokoje (sypialnio-pracownia i jadalnio-liwingrum lub w wersji kompromisowej - pokój z kuchnią dużą na tyle, że zmieści się w niej stół dla czterech osób)
- łazienka z wanną (wanna być musi! bez niej byłabym głęboko nieszczęśliwa, zmarznięta i niedoczytana)
- nie parter (gdybyśmy kupowali mieszkanie rok temu, pewnie nie miałoby to aż takiego znaczenia, ale po ostatnich ”przygodach” naszych parterowych znajomych - nie, dziękujemy; nie chcemy krat w oknach ani stresu, czy ktoś właśnie nie siedzi na naszym krzesełku i nie pije z naszego kubeczka)
- około 40 m2 (to bardzo rozsądny podpunkt :-), teraz mieszkamy w wynajmowanych 41 m2 i więcej nam nie potrzeba, chociaż wiadomo, że wyobraźnia ciągnie w kierunku 5 i 6 z przodu)
- parkiet
- balkon (bo lubię dwuskrzydłowe drzwi i kusi mnie wizja Gampka wylegującego się w słońcu, a w totalnie odklejonych fantazjach widzę jeszcze siebie z filiżanką kawy i panoramą Łodzi u stóp leżaka)

No to do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz