piątek, 3 sierpnia 2012

Lista tu-du

Spisuję, żeby się nie pogubić :-)

- Pawlacz. Chociaż Rodzice powtarzają, że dodatkowa przestrzeń na przechowywanie bardzo nam się przyda, pawlacz idzie do odstrzału. Bez niego przedpokój jeszcze urośnie, zyskamy miejsce na lampę i plakaty oraz większy bodziec do niechomikowania. Z tym zadaniem poradzimy sobie sami, cała przyjemność demolowania po naszej stronie.
- Przeniesienie kontaktów, gniazdek, żyrandoli. Punkt, którego chcielibyśmy uniknąć, gdyż narobi najwięcej bałaganu, najmocniej obciąży portfel i wymusi gruntowniejszy remont ścian, włącznie ze zrywaniem świetnie położonej tapety, idealnej do malowania. Niestety, nie ma chyba innej opcji. W większym pokoju musimy przenieść włącznik światła, bo tam, gdzie jest teraz, ma być regał. Koniecznie trzeba też zlikwidować gniazdko na wysokości mojej pachy i przenieść je niżej, na normalną wysokość. Do tego do usunięcia są dwa kinkiety i - jeśli wystarczy nam odwagi i determinacji - chcemy przesunąć żyrandol. W sypialni na szczęście skończy się na jednym kinkiecie. Niestety przedpokój to kolejna przeprawa. Na pewno musimy przesunąć lampę, a najprawdopodobniej dołożymy jeszcze jedną. Do likwidacji są dwa kinkiety i dziwaczne gniazdko tuż pod włącznikiem światła w łazience.
- Ściana z cegły w sypialni. Największy stres Sebastiana, temat-o-którym-aż-boję-się-rozmawiać. Trzeba zedrzeć tapetę, skuć tynki i zobaczyć, co się pod nimi kryje. W opcjach nic, czarna dziura, butelki wypełnione szmatami i esy floresy z cegieł - wybudujemy cieniutką, sztuczną ścianę. Z tym zadaniem, przynajmniej w fazie wstępnej, też chcielibyśmy poradzić sobie sami. Oczyszczoną ścianę trzeba będzie zabezpieczyć i pomalować na biało.
- Malowanie. Najpierw miało być na biało, teraz zaczęliśmy dopuszczać wariant lekkiej, bardzo jasnej szarości - przynajmniej w przedpokoju. To kompromis niekoniecznie po mojej myśli, ale pocieszam się, że w zestawieniu z białymi sufitami, listwami i szafami będzie ok. Prawda jest jednak taka, że kolor naszych ścian będzie się ważył do ostatniej chwili i uwierzę dopiero, jak zobaczę :-)
- Listwy przypodłogowe. Sufitówki chyba zostawimy, mają fajny, nietypowy kształt i są w dobrym stanie. Podłogówki niestety nie, a do tego są za niskie. Moje zadanie na najbliższy czas to wyszperanie w sieci idealnych następców.
- Cyklinowanie parkietów.
- Wymiana okien Koniecznie musimy zdążyć przed zimą. Do wymiany są okna w większym pokoju, gdzie mam już dość siłowania się z drzwiami od balkonu, i w sypialni - jedno okno się nie domyka i to daje świetną okazję do powrotu od wielkich panoram do normalnych dwuskrzydłówek. Przy okazji chcemy też zamontować kocie siatki.
- Wymiana drzwi. Te, które mamy teraz, wyglądają jak szkolne drzwi od kibla podrasowane pałacowymi klamkami. Nówki sztuki konieczne są w sypialni, łazience (bez szyby, ale za to z kocim przesmykiem zamiast wywietrznika) i - jeśli się uda - w kuchni. Te z większego pokoju chcemy usunąć na stałe.
- Regał na książki Chcemy, żeby zajął całą wejściową ścianę w większym pokoju - co, mam nadzieję, poprawi chociaż trochę nieco tramwajowate proporcje. Powinien być jak najwęższy, szerokości jednej książki, z szafką na dole, mniej więcej do wysokości kolan (równie wąską, ale wystarczy, żeby zmieściły się w niej bzdety w stylu świeczki, planszówki czy mikrofony do x-boxa). U góry i u dołu - listwy, jak w reszcie pokoju. Marzy nam się też "obrazowe", dekoracyjne oświetlenie regału (dwa punkty świetlne pod sufitem) i przystosowanie części po lewej stronie od wejścia do przechowywania cedeków.
- Szafa w przedpokoju Mamy pakowną szafę, schowaną w sporej wnęce, ale należy jej się mocny lifting (jak o tym dłużej myślę, to nie dotyczy on tylko samej dziury w ścianie, heh). Po pierwsze, do odstrzału są przesuwane, lustrzane drzwi - stare, oporne, a przede wszystkim nie w moim typie :-) Chciałabym proste, białe i OTWIERANE (tak, żebym mogła widzieć wszystkie kurtki i płaszcze w jednej chwili). Do całkowitej zmiany jest też wnętrze. Umieram z ekscytacji, gdy oglądam w necie szafy-cudeńka organizacji (półki, które powstały specjalnie po to, żeby przechowywać na nich konkretne przedmioty - o idealnych wymiarach, dzięki czemu każde miejsce jest doskonale wykorzystane). Marzą mi się dwa rzędy wieszaków (teraz jest jeden i dał radę tylko spodniom S. i kurtkom), co pozwoli na przegonienie większej części ubrań Mojego Ukochanego Chłopaka z sypialni :-))) Do tego przestrzeń na odkurzacz, drabinkę, część butów, materiały do mojej bezcennej pracy magisterskiej i skrzynki z narzędziami. Wszystko inne - w zgodzie z moją sterylną bańką zapakowane w worki próżniowe i dopiero potem w kartony - out do piwnicy.
- Szafka na buty W jednej ze ścian przedpokoju (działowej, dzielącej nas od salonu sąsiadów), biegnie "tunel" skrywający rury, liczniki i skarby pozostałe po Pani Zosi. Trzy niewielkie szafki po dwie półki, szerokości 2-3 par butów (tak, to była moja pierwsza myśl po ich otwarciu - ile butów tam wejdzie :-) ). Na upartego w każdej zmieści się jeszcze po jednej półce, co daje w sumie około 25 par. Fronty, chociaż ładne i oldskulowe, powinniśmy wymienić, stylówą dopasowując je do szafy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz