piątek, 18 stycznia 2013

Do poprawki

Krzepniemy. Nadal najchętniej nie ruszałabym się z domu, żeby tylko móc jak najdłużej patrzeć na podłogi i ściany, ale powoli przez szczeliny w różowych okularach zaczynam widzieć rysy.

Po pierwsze, trzeba przemalować ościeżnice. Nie wiem, jak to się stało, ale Panowie Fachowcy pokryli je farbą identyczną, jak ściany (zamiast taką na listwy). Różnica jest spora - listwy są lekko połyskliwe, śliskie i dzięki temu można je wygodnie przetrzeć wilgotną szmatką. Chociaż staramy się chodzić jak najdalej ścian, nie ma opcji - po ościeżnicach już widać, że mieszkają tu żywi ludzie.

Po drugie, trzeba u dołu uzupełnić je silikonem. Dopiero teraz zauważam, że przydrzwiowe fragmenty u styku ścian i podłóg potraktowano podczas remontu wyraźnie po macoszemu.

Po trzecie - listwy w kilku miejscach w przedpokoju odsunęły się od parkietu. Znów potrzebny jest silikon. I pomoc EPW, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy tak precyzyjne prace mogli wykonać sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz