poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Risercz

Zmęczyłam się w święta grzebaniem w otodomach, na których wciąż wisiało to samo. Dopóki nie zaczęliśmy szukać ”na serio”, wydawało mi się, że siedzą tam całe tabuny zajebistych mieszkań i jedyna kwestia, jaka może nas martwić, to nadmierny urodzaj. A-a! Mieszkań spełniających nasze kryteria jest mało, a te, które są, bardzo szybko weryfikują się same (główny problem - za drogo, bo po remoncie - czyli boazerie, panele i kartongipsy; wszystko, co tak czy siak musielibyśmy zrywać).

W niedzielę ruszyliśmy w teren, obczaić interesującą nas okolicę. Chodziliśmy między blokami, zaglądaliśmy na podwórka, zatrzymywaliśmy się przed budynkami i zadzieraliśmy głowy patrząc w okna i na fasady. Cudna jest świadomość, że już za jakiś czas, jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy mieszkać gdzieś tutaj.

Niestety, w tym tygodniu nie uda nam się niczego obejrzeć. S. wyjeżdża służbowo, a ja będę się upijać na wesoło :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz