poniedziałek, 11 czerwca 2012

Ona ma siłę

Największą niespodziankę 11 czerwca zostawiłam na deser i osobne story (głównie dlatego, że marzył mi się taki tytuł posta :-) ). Bardziej cieszymy się dziś nie z mieszkania (na klucze trzeba jeszcze chwilę poczekać, więc kto wie, może to mi się tylko śni), ale z podpisania umowy z PGE.

W naszym (!!!) mieszkaniu nie ma gazu. Po ostatnich sensacjach z nieszczelnością kuchenki i dwutygodniowym przymusowym grillowaniu, bardzo mi się to podoba. Problem był jeden - tu, gdzie dziś mieszkamy, odpada równoczesne odkurzanie i pieczenie, czy miksowanie i gotowanie wody, gdyż od razu wysiadają korki. To niemiłosiernie wkurzające i dlatego bardzo zależało nam na tym, aby wykluczyć takie akcje w nowym mieszkaniu. Rozwiązanie - to siła.

Znam się na tym, jak Zabłocki na mydle, dlatego guglowałam i dopytywałam. U Fachowca i u Praktyka (jak to cudownie mieć takich obok siebie). Michał wytłumaczył mi, co i jak, zaoferował pomoc i chociaż sugerował, żebyśmy ze względu na cenę i upierd zastanowili się, czy trzy fazy są nam naprawdę potrzebne, nieświadomie sprawił, że podjęłam decyzję. Jak? Pytaniem, jak często używam w kuchni czterech palników :-)))))) Czteropalnikowy Praktyk Agu dołożyła wisienkę na torcie wspominając, że gdy ona gotuje, Tomek może spokojnie odkurzać :-)

Dziś po notariuszu, krótkich odwiedzinach w naszym (!!!) mieszkaniu i komisyjnym spisaniu stanu liczników wypełniliśmy formularz i S. poszedł do PGE po nową umowę. Wybrał taryfę, pogawędził z Miłą Panią, podpisał, co trzeba i już wychodząc zadał klamkowe pytanie o siłę. I oto - nie trzeba jej zakładać.

Bo jest!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz