poniedziałek, 11 czerwca 2012

Stało się!

I oto nadszedł ten dzień. To niesamowite, że takie ważne, najważniejsze chwile pojawiają się i mijają niemal niezauważalnie, bez bum! i stroboskopowych świateł. Buzi-buzi i ploteczki z Panią Zosią i Panią Basią, zasyp niezrozumiałych oświadczeń, zaświadczeń i poświadczeń, ekspresowe czytanie aktu notarialnego, jakiś podpis, jakiś wypis i nagle - już. Mamy mieszkanie.

Przeraża mnie poziom abstrakcji prawniczego lengłidżu i nagromadzenia papierów, które trzeba przenieść z miejsca na miejsce. Chyba do tego właśnie potrzebna nam była agentka - dla zachowania wrażenia, że wszystko jest pod kontrolą. Umowa podpisana, od teraz - niestety - przez cały ten papierkowy syf będziemy brnąć po omacku sami.

Ale nevermind. Whatever. However (to Michał Wiśniewski).
Bo przecież - MAMY MIESZKANIE!!!!!!!!

Zajrzeliśmy tam dziś na chwilę, pokoje są już prawie puste, czekają. Jest jeszcze lepiej niż pamiętałam, wszystko większe, wyższe, ładniejsze. To prawda - teraz, po wyniesieniu mebli, lepiej widać braki w parkiecie i brudne ściany, odłażącą w kilku miejscach tapetę. Widać - ale wcale mnie to nie obchodzi :-)

Są truskawki i białe wino w lodówce, ale tak bardzo chce mi się iść pobiegać i odciążyć głowę, że chyba dziś obędzie się bez opijania :-) Bo czuję w sobie smęt, jak po strasznie ciężkim egzaminie,.

I jeszcze dopisek, ku pamięci. Za całą dzisiejszą zabawę zapłaciliśmy:
3859 zł podatku od czynności cywilnoprawnych
400 zł opłat sądowych
600 zł taksy notarialnej
138 zł podatku VAT
206 zł za wypisy
= 5203 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz