niedziela, 9 grudnia 2012

Przed

Przez cały weekend walczyliśmy z oporną materią, upychając wszystkie rzeczy w kuchni i komórce (wymościłam Peżocikowi miejsce między rowerem Sebastiana, regałem na słoiki, a gigantycznym kufrem podróżnym, a przy okazji zobaczyłam wreszcie kupioną jakiś czas temu maszynę do szycia z Wifamy, która prosto z samochodu powędrowała na przeczekanie remontu do podziemia). Udało się, chociaż kuchnia wygląda jak mieszkanie moich sąsiadów-poszukiwaczy skarbów z Teofilowa. Pokoje i przedpokój są niemal puste (zostało łóżko), gotowe na ekipę z pędzlami.

I oto konieczna, ultraciekawa część pierwsza wszelkich metamorfoz - zdjęcia przed. Robione w paskudnym świetle, drżącą dłonią, już w płaszczu, słabo wykadrowane, niezfotoszopowane, totalna surówka. Ale są :-)

Sypialnia


Większy pokój
(dopiero patrząc na te zdjęcia zdałam sobie sprawę, że zawsze myślałam, mówiłam i pisałam o nim, jako o zielonkawym, a tymczasem jest cudnie żółtawy)


Przedpokój
(na suficie szczelina po przeniesieniu żyrandola, nad drzwiami do łazienki - odcisk po bunkrze-pawlaczu)


No to umieram z niecierpliwości w oczekiwaniu na po!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz